Chyba nikt z branży logistycznej nie zaprzeczy, że w wyniku globalnej pandemii, rok 2020 przejdzie do historii jako najtrudniejszy od dekad – zarówno dla branży jak i dla klientów. Stanie się tak prawdopodobnie także, ze względu na nadzwyczajny szczyt paczkowy, którego kumulacja spodziewana jest w przyszłym tygodniu.
Nowy roku nie zapowiadał nadzwyczajnej sytuacji. „Kolejny wirus” gdzieś daleko w Chinach, to już przecież zdarzało się wcześniej. Niewiele osób zdawało sobie sprawę z nadciągającego tsunami dla branży logistycznej.
Jednak po kilku tygodniach, świat zaczął zdawać sobie sprawę, że tym razem nie będzie to lokalny problem. Pierwszy lockdown, który dotknął nasz kraj rozpoczął się w połowie marca. Pojawił się szok, strach i niepewność.
Konwersja zachowań zakupowych klientów indywidualnych na tygodniowe liczby przesyłek B2C w sieci.
Mimo trudnej sytuacji zaopatrzenie i dystrybucja musiały funkcjonować. Firmy logistyczne i kurierskie wprowadziły rygorystyczne standardy operacyjne i działały w nowej rzeczywistości. W końcu znane jest powiedzenie, że logistyka to krwioobieg gospodarczy.
Przez kilka tygodni szczególnie branża kurierska odczuwała efekt zamkniętych sklepów i wzmożonych zakupów internetowych. Liczba przesyłek segmentu B2C na terenie kraju rosła w astronomicznym tempie i osiągnęła blisko 100 proc. wzrostu rok do roku oraz 60 proc. wzrostu do mediany z lutego 2020 r. Podsumowując cały okres pierwszego lockdownu, średnia dzienna liczba przesyłek B2C w sieci wzrosła o prawie 40 proc. w stosunku do wartości rejestrowanych w lutym roku 2020. Po kilku tygodniach sytuacja powoli ustabilizowała się i osiągnęła „nową normę”, aż do okresu wakacyjnego. Polacy wyjechali na wakacje i liczba przesyłek w sieci wróciła do poziomu sprzed lockdownu.
trans.info